Aktualizacja wagowa.
Dziewczyny,
Po pierwsze dziękuję Wam za wspaniałe, wspierające mnie
komentarze. Spodziewałam się również słów krytyki ale nie pojawiły się. Jesteście wyjątkowe i
spotęgowałyście moją motywację. Teraz nawet jakbym chciała spocząć na laurach-
nie mogę bo dałyście mi tak wielkiego kopa. Uwierzcie mi, że odchudzam się od
ok. 10 lat. W tym czasie przerobiłam
masę diet. Kiedyś kończyłam je po kilku dniach, czasami tygodniach. Do zmiany
odżywiania podchodziłam bardzo negatywnie. Zawsze była dla mnie męcząca i
czułam, że to kara za moją słabą wolę. Za to jak bardzo lubię słodycze i inne
przekąski. Za brak silnej woli. Z biegiem
czasu wszystko się zmieniło. Zbliżam się do 30 –dziestki i zmieniły się moje
priorytety. Bardzo zapragnęłam być choć przez jakiś okres w moim życiu szczupła
i zadowolona ze swojego wyglądu, na tyle na ile sama o niego mogę zadbać.
Chciałabym przestać używać słowa DIETA jednak najbardziej mi
ono pasuje. Dieta nie tylko oznacza odchudzanie się (niskokaloryczna) ale
przede wszystkim sposób odżywiania. Mój się na pewno zmienił. A celem nadal jest utrata wagi. Wiem, że będę
miała wzloty i upadki. Nie zamierzam rezygnować ze wszystkich niezdrowych i
niepotrzebnych organizmowi potraw. Zamierzam
cieszyć się życiem i jedzeniem. Podczas odchudzania kontrolować ilość
spożywanych kalorii i dostarczać organizmowi jak najwięcej naturalnych
składników. Bardzo wieżę w ich moc. Już kolejny raz chcę polecić książki i
wykłady dr Ewy Dąbrowskiej. Dla mnie jest to bardzo ważna postać. Warzywa
dostarczają organizmowi wiele cennych składników odżywczych, witamin a są
małokaloryczne. Idealne na diecie. Filozofią Pani doktor nie jest stricte
odchudzanie a leczenie poprzez odpowiednie żywienie, nie tylko otyłości ale
innych bardzo poważnych problemów zdrowotnych.
Dieta To co jem nie zmieniło się. Nadal mój
jadłospis wygląda mniej więcej podobnie. Wybieram produkty lekkie i sycące.
Dbam o to aby pokarmy zawierały witaminy. Wbrew różnym teorią nie zrezygnowałam
ani z ziemniaków, ani z makaronu, ryżu czy kasz. Jem wszystko. Ziemniaki
uwielbiam, same w sobie nie są kaloryczne, makaron razowy- bardzo sycący nawet
gdy nie jestem na diecie jem głównie razowy, rok temu tak się przestawiłam. Co
do ryżu to nie mam cierpliwości i wybieram ten który gotuje się najszybciej i
najlepiej mi smakuje czyli paraboliczny i basmati.
Dzięki Kaś z bloga klubkosmetyczny.pl
odkurzyłam swój parowar. Mam go od kilku lat, użyłam na początku ze dwa razy a
później odłożyłam w kąt. Przez ten czas całkiem o nim zapomniałam. Dopiero u
Kaś na fb mnie olśniło, gdy zobaczyłam przygotowany przez nią obiad do pracy.
DZIĘKUJĘ. Wcześniej wszystko smażyłam- warzywa na patelnię, pierś kurczaka i
rybę. Oczywiście używałam minimalnej ilości tłuszczu i rozprowadzałam go
pędzelkiem ale to jednak kalorie. Na
moich patelniach ceramicznych nie da się smażyć beztłuszczowo. Mam
wrażenie, że wszystko od razu się przypala. Teraz w ogóle nie korzystam z
patelni tylko z parowara. Ustawiam na odpowiedni czas, zajmuję się czymś innym
a on sam się wyłącza i daje mi znak, że obiad gotowy dzwonkiem. To bardzo
wygodne.
Sport. Codziennie biegam na orbitreku co najmniej
10 km .
Podczas tej aktywności zawsze włączam sobie jakiś film. Nadrabiał zaległości
kulturalne i łączę przyjemne z pożytecznym (ruch). Czasami wykonuję dodatkowo
ćwiczenia na brzuch z Mel B i nożyce. To brzuch jest moim największym
problemem. Gdyby nie te zwisające fałdy czułabym się ze sobą dobrze. Jest
źródłem moich kompleksów ale z czasem się z nim uporam. Orbitrek przez ten
miesiąc widocznie wpłynął na dolną część mojego ciała. Nogi są smuklejsze a
pośladki jakby nieco wyżej. W górnej części nie widzę różnicy mimo, że też
ciężko pracuje. Być może body wrapping odegrał już jakąś swoją minimalną rolę. Najpierw
smaruję ciało kosmetykami antycellulitowymi/ ujędrniającymi a później owijam się
folią do pasa i tak leżę przez godzinę w cieple pod kołdrą. Dwa razy w
tygodniu.
Nie ćwiczyłam tylko podczas pierwszych dni okresu. Byłam bez
siły, chęci i w ogóle na nie .
Waga. W tym roku
startowałam z 65 kg. Po miesiącu odchudzania jest 61 kg. W pasie ubyło mi 5 cm. Jestem bardzo zadowolona. Na luty zaplanowałam - 2 kg. Mam nadzieję, że się uda. Zaważyłam, że na początku spadek wagi jest szybszy a później coraz trudniej jest coś stracić. Mnie się jednak nie spieszy.
Na koniec chcę i Wam pogratulować sukcesów. Czytałam komentarze
pod ostatnim postem i podziwiam Wasz upór. Każdy kilogram ciężko jest zrzucić a
niektóre z Was pozbyły się nawet 30. Można? Oczywiście, że można. Same czasami
stawiamy sobie ograniczenia. Najważniejsza jest wiara w siebie i wyznaczenie
punktu, do którego chcemy dojść. Później wystarczy iść wybraną ścieżką, która
często jest długa i kręta ale prowadzi do celu. Życzę Wam powodzenia i dziękuję
za olbrzymie wsparcie. Kolejny post z aktualizacją już za kilka tygodni.
79 komentarze
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńUdowadniasz, że chcieć to móc ;)
OdpowiedzUsuńJesteś moim guru :D Gdybyś tak jeszcze przyjechała i dała mi 'kopas w dupas' to byłoby super ;D
OdpowiedzUsuńGratuluję, wiem co to znaczy więc tym bardziej zasługujesz na pochwałę :)
OdpowiedzUsuńNo i gratuluję ! :)
OdpowiedzUsuńPS. odpisałam Ci w poprzednim poście o tej samej tematyce :)
Wiem, że mi odpisałaś. Ja nie miałam czasu tego zrobić choć wcześniej czytałam Twój komentarz. Co do efektu jojo. Tylko od nas zależy czy się pojawi. Ja też nie czuję żeby mięśnie brzucha brały udział w bieganiu na orbitreku, ale to ćwiczenie którego źle nie można wykonać. Nie da się chyba więc się nie przejmuję. Życzę Ci powodzenia. Odchudzanie się to cholernie ciężka praca i dużo wyrzeczeń, do tego na efekty trzeba długo czekać. :/
UsuńA ja specjalnie dla poprawy mięśni brzucha zaczęłam ćwiczyć z Mel B, po ćwiczeniu kilka dni pod rząd, nabawiłam się takich bólów całego brzucha i pod żebrami, że nie potrafiłam wytrzymać :/ poza tym nie robiłam ani jednego dnia regeneracji, więc organizm mi się odpłacił :/
Usuńtez bym się chętnie rpzerzuciła na jakieś zdrowe odżywianie ;)) świetnei to jedzenie wygląda < 3
OdpowiedzUsuńpodziwiam za wytrwałość!
OdpowiedzUsuńNo, no gratuluje!:)
OdpowiedzUsuńAch, gratuluje tak dobrego wyniku :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam kciuki za kolejne kroki ku wymarzonej sylwetce.
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam i gratuluję :)) Dopinguję dalej!
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Powodzenia w utrzymaniu stabilnej i zbilansowanej diety, ja nadal walczę ze słodyczami. Nie dla utraty kilogramów, bo tego bym nie chciała, ale dla zdrowia :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Powodzenia w utrzymaniu stabilnej i zbilansowanej diety, ja nadal walczę ze słodyczami. Nie dla utraty kilogramów, bo tego bym nie chciała, ale dla zdrowia :)
OdpowiedzUsuńgratulacje :) ja włąsnie po ciazy gdzie przytyłam 40kg nie moge sie zabrac za odchudzanie ehhhh trzeba sie brac za siebie !
OdpowiedzUsuńGratuluję, cały czas Cię podziwiam, a jak patrzę na posiłki przygotowywane przez Ciebie to wyglądają tak apetycznie, że się zastanawiam czemu sama tak nie mogę, ale póki co ruszyłam chociaż z ćwiczeniami ;)
OdpowiedzUsuńPiękna zmiana bloga! Wybacz, że dawno tu nie zaglądałam, ale nowa praca daje mi popalić, i gdy wracam jestem tak zmęczona, że padam na twarz :(
Super efekty!
OdpowiedzUsuńPoczątkowo traci się głównie wode, więc stąd na wadze mniej.
2 lata temu byłam na diecie 3d chili i w 1,5 miesiąca zleciało 7kg.
teraz chodze na fitness - co prawda ważę teraz mniej niż przed ciążą (a przytyłam tylko 8kg), ale do idealnej wagi sprzed ok 5 lat jeszcze trochę brakuje
Gratuluję! :) Tak to prawda, że pierwsze kg lecą najszybciej. Czasem jednak mimo zatrzymania wagi wyglądamy szczuplej dzięki ruchowi, bo nasze ciało się ujędrnia, smukleje. Także nie lubię słowa "dieta". Zdecydowanie bardziej pasuje mi zdrowe odżywianie :) to co jemy i czy wykonujemy jakąś aktywność ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Mam nadzieję, że i u Ciebie jest ono zdecydowanie na plus :) jeszcze raz gratuluję i życzę wytrwałości i dalszych sukcesów :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :) Tak to prawda, że pierwsze kg lecą najszybciej. Czasem jednak mimo zatrzymania wagi wyglądamy szczuplej dzięki ruchowi, bo nasze ciało się ujędrnia, smukleje. Także nie lubię słowa "dieta". Zdecydowanie bardziej pasuje mi zdrowe odżywianie :) to co jemy i czy wykonujemy jakąś aktywność ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Mam nadzieję, że i u Ciebie jest ono zdecydowanie na plus :) jeszcze raz gratuluję i życzę wytrwałości i dalszych sukcesów :)
OdpowiedzUsuńGratulacje kochana oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńgratki:)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjecie jest genialne! Sama robiłaś?
OdpowiedzUsuńZajrzysz do mnie? Zapraszam KLIK ♥
super :D gratuluję wyników i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńAle smakowite to Twoje jedzonko;) Gratuluję i trzymam kciuki za kolejne efekty:)
OdpowiedzUsuńPopieram, grunt to dietą nie zatruwać sobie życia. Wtedy jest znośniejsza i daje lepsze efekty. Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńParowar to mój ulubiony kuchenny gadżecior ;D <3 Życzę dalszych sukcesów, Kochana ;**
OdpowiedzUsuńmnie znowu choroba przymusiła do zmiany trybu życia i zmniejszenia wagi, oby się udało :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dalsze sukcesy :)
OdpowiedzUsuńGratuluje! U mnie się zatrzymało na 56 kg i pewnie więcej nie zejdzie, w ogóle już nie ograniczam posiłków poza tym że nie jem tego co mi szkodzi, słodycze czasem wpadają, ech ...
OdpowiedzUsuńale od stycznia chodzę na basen, zdrowie jest moim priorytetem , chciałabym wierzyć w tą dietę Ewy Dąbrowskiej ale po ostatnich kłopotach zdrowotnych już w mało wiary, może bliżej wiosny ją odzyskam ?
Zawsze najwięcej energii i największy apetyt na warzywa mam wiosną. Z Tobą pewnie będzie podobnie. Ja już nie wiem co zrobić ze swoim brzuchem. Nie mogę na niego patrzeć. Jest mi ciężko bo niby chudnę a po brzuchu tego nie widać. Coś tam ubyło ale nadal wyglądam jak ciężarna :/ Twoja waga jest doskonała. Ja byłabym zachwycona ważąc nawet 65 ale mając mniejszy brzuch, wszystko mi się w nim odkłada.
Usuńna dietę Dąbrowskiej możemy razem przejść w maju. To idealny czas. wiosenny detox to super pomysł. Zdążę się psychicznie nastawić. i będą sezonowe warzywa.
UsuńGratulacje, oby dalej udawało się tak zrzucać :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) I trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam! :) Ja w tamtym roku starałam się przerzucić na zdrowe odżywianie, jednak przez dużo obowiązków, strasznie to zaniedbałam. Wracam do blogowania, choć teraz w innym miejscu! :))
OdpowiedzUsuńSuper, efekty, jesteś świetna! :) Powodzenia w dalszej części odchudzania, trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńgratuluję spadku wagi:)
OdpowiedzUsuńBrawo. Moja siostra ze swoim synem chodzi do dietetyka, to mają zakaz jedzenia np. ziemniaków. Nie mam pojęcia czemu.
OdpowiedzUsuńświetny start. oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj !!!! :)
OdpowiedzUsuńDołączam się do gratulacji. Najważniejsze nie schodzić z obranej drogi. Jest ciężko ale można..... Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńKochana, gratulacje! I powodzenia :)
OdpowiedzUsuńGratuluję oby tak dalej Kochana ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje;)! Oby tak dalej;) Ja także mam w domu parowar ale leży nieużywany
OdpowiedzUsuńmój też leżał nieużywany ale odkryłam go na nowo :)
UsuńSerdecznie Ci gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!!
OdpowiedzUsuńNie trać wiary w siebie , walcz do końca i osiągnij swój cel. Trzymam kciuki :*.
OdpowiedzUsuńto juz tylko tuz tuż i osiągniesz swój cel taką motywacją:) i naszym wsparciem!
OdpowiedzUsuńsuper:)oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńNależy Ci się medal:) czytałam Twoje posty o zdrowym żywieniu już od dawna, śledziłam i naprawdę podziwiam i gratuluję:)
OdpowiedzUsuńDasz radę, bo widać, że jesteś zmotywowana :) ostatnio na siłowni, na którą chodzę, zauważyłam zmianę po paniach które tam chodzą - w ciągu miesiąca zrzuciły już brzuszki i robią się z nich laski :)
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacjeeee :) Motywujesz mnie teraz kurcze tez się chce zabrać za siebię :* Ten rower jest boski :D
OdpowiedzUsuń5 cm piękny wynik :) ponoć najlepiej wagę schować i skupić się na mierzeniu :) ja dopiero co pozbyłam się przedświątecznych i świątecznych kilogramów :) w porównaniu do Ciebie idzie mi bardzo powoli :D
OdpowiedzUsuńkażdy kg się liczy. Ja wolę jednak wagę :P
UsuńKażdemu będę zawsze powtarzać, że jak się czegoś chce to wszystko można - najważniejsza jest motywacja :) !
OdpowiedzUsuńPięknie Ci idzie, na pewno osiągniesz zamierzony cel ;)
bravo
OdpowiedzUsuńGratuluję ! A ile masz wzrostu? Bo wydaje mi się, że to już idealna waga :) Ja w tym roku też biorę się za siebie:)
OdpowiedzUsuńdzięki. Jeszcze nie jest idealnie. Mam 165 cm.
UsuńGratuluję! Oby tak dalej ! :)
OdpowiedzUsuńKochana gratuluję serdecznie, wyglądasz ślicznie i dajesz mega motywację :) Teraz wiemy, że można! Super.
OdpowiedzUsuńGratuluję, oby tak dalej. Bardzo motywujący post ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńP.S. Parowar to mi się marzy :P
Gratulacje.
OdpowiedzUsuńMam parowar od pół roku i bardzo sobie go cenię :) Robię w nim głównie ryby i warzywa, czasem kurczaka ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Ja muszę sobie sprawić nowy rower stacjonarny, bo stary mi padł.
OdpowiedzUsuńJestem dumna z Ciebie!!! Ja się staram też pozbyć chociaż 5 kilo, ale ciężko mi to idzie,, ale może malutkimi kroczkami uda mi się ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję Kochana, ja planuję wprowadzić zdrową kuchnię, ale mąż kręci nosem ,a dwóch obiadów nie mam zamiaru gotować :) Ruch jest ważny, dieta również, wtedy te wszystkie balsamy mogą wspomagać efekty. Gratuluję wytrwałości, ja mam zrywy, że ćwiczę, później odpuszczam i tak każdego roku :/ Moja waga stoi w miejscu, ale nigdy nic nie wiadomo :)
OdpowiedzUsuńŚwietne efekty, widzę, że masz bardzo silną wolę :) Zgadzam się z tym, że dietą można dużo zdziałać. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Masz bardzo dobre podejście do tego tematu, mam podobne przemyślenia, które wdrażam w życie. Gratuluję świetnego wyniku! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci sukcesów i motywacji. Trzymam kciuki za dalsze działania. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
Gratuluję Ci ogromnego sukcesu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję efektów :) Ja także jestem na diecie, i też zawzięlam się w sobie :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, sama walczę z podobnym problemem. Teraz walczę po raz kolejny, uczę się prawidłowo odżywiać, pomaga mi dietetyk z lionfitness.pl. Cały czas pracuję nad sobą, by te zmiany wcielić na stałe do życia. Małymi kroczkami idę do przodu, nie jem fast foodów, słodyczy sklepowych (czasem piekę amarantuski lub ciastka owsiane czy fasolowce), nie pije już coli (a kiedyś piłam codziennie), staram się ćwiczyć 3-4 razy w tygodniu. Niestety efekty są na razie małe, ale najwazniejsze że są:)
OdpowiedzUsuńSię napisałam i wywaliło mi komentarz...
OdpowiedzUsuńChciałam tylko powiedzieć, ze gratuluje, trzymam kciuki i wiem co to znaczy, bo sama to znam. Ale najważniejsze to przejść na zdrowy tryb życia, ciągle, a nie bycie na diecie - dieta mija i jest jojo....
Wiem co mówię. Odkąd przeszłam na zdrową stronę mocy :) Jest mi lepiej, jem wszystko, ale w konkretnych ilościach i czasie, staram się jeść 4-5 posiłków dziennie. Zdarza się alko, pizza itp. ale i tak jest dobrze :) Trzymam kciuki i życzę powodzenia!
Chcę parowar!
OdpowiedzUsuńod listopada zaplanowałam sobie ze bede ćwiczyć mel b,zobaczymy co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńkkkkkkk
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.