Carmex Ultra Smooth balsamy do ust
Balsam do ust Carmex jest dostępny w słoiczku,
sztyfcie i tubce. Po raz pierwszy pojawił się w USA w 1937 roku.
Ja poznałam go znacznie później. W czasach licealnych. Lubię eksperymentować i
próbować nowe produkty jednak zawsze wracam
do Carmexów. To gwarancja zadowolenia.
Nie dawno zużyłam klasyczny balsam w słoiczku, który służył mi w domu. Teraz
najwięcej czasu spędzam w pracy i dla wygody zamówiłam prawie wszystkie dostępne
zapachowe wersje sztyftów, które teraz zawsze mam pod ręką.
Każdy z nich ma filtr SPF 15. Pojemność
4, 9 ml co równa się w tym przypadku 4,25 g. Sztyfty są wykręcane. Małe i
wygodne. Mają masełkową konsystencję.
Są zabarwione na żółto. Nie topią się pod wpływem ciepła na zewnątrz. Gładko
suną po wargach. Nie rolują się. Dają lekki
połysk. Można stosować je samodzielnie lub np. na kolorowe szminki.
Szczególnie matowe, które przez swoją formułę mogą podkreślać suche skórki i
wysuszać usta. Carmexy podczas aplikacji dają uczucie lekkiego mrowienia. Ja już nie zwracam na to uwagi bo dla mnie to „oczywista
oczywistość” . Balsamy Carmex
doskonale nawilżają usta. Zawierają takie składniki jak masło kakaowe i lanolina. Koją, łagodzą suche
i popękane usta. Przywracają im zdrowy wygląd i gładkość. Zabezpieczają przed
takimi czynnikami jak wiatr, mróz oraz promieniowanie słoneczne.
Jak wiecie przepadam za zapachem waniliowym. Kocham go w świecach, nutach zapachowych
perfum, oraz w jedzeniu bo jestem wielkim łasuchem szczególnie słodkości takich
jak lody czy ciasta. Aromat wanilii
działa na mnie jak żaden inny. Byłam pewna, że balsam do ust o tym zapachu stanie się moim ulubieńcem. Zaczęłam go
używać w pierwszej kolejności. Bardzo mi się spodobał. Jest ciepły i apatyczny,
słodki, waniliowy. Nie mam do niego
zastrzeżeń. Jednak jeszcze bardziej i niespodziewanie polubiłam wersję z granatem, której początkowo w
ogóle miałam nie zamawiać. Ten zapach przypomina mi malinową Mambę i jest
słodki, owocowy ale nie tak mdły jak wanilia. Każdy z nich oczywiście tylko
przez chwilę utrzymuje się na ustach. Limonka
jest bardzo świeża, energetyzująca i soczysta. Idealna na upały.
Carmex nie testuje na zwierzętach. Produkty tej marki cieszą się
taką popularnością, że co minutę sprzedaje się ich 130 sztuk. Ja swoje
upolowałam z promocji za 7 zł. jedna
sztuka wystarczy na co najmniej miesiąc. Trudno to jednoznacznie oszacować bo
ja używam ich zamiennie. Na pewno już je
znacie ale i tak podsumowując tą recenzję chcę Wam je serdecznie polecić. Dla
mnie mają same zalety.
63 komentarze
ja wole wersje klasyczną i to w słoiczku:)
OdpowiedzUsuńcarmex w słoiczku nie dawno skończyłam, teraz mam wazelinki w słoiczku a carmexy w sztyftach
UsuńChętnie wysmarowałabym nimi usta :)
OdpowiedzUsuńKiedyś wypróbuję tą wersję. Ale dopiero jak wykończę trochę tego co mam ;).
OdpowiedzUsuńrozumiem, ja też mam zapasy produktów do ust .
UsuńMiałam kiedyś wersję wiśniową i szczerze mówiąc z ustami nic nie robił, a ten zapach był męczący :/ Ale może dam tej firmie jeszcze jedną szansę.
OdpowiedzUsuńserio? wypróbuj w takim razie wersję klasyczną, prawie bezzapachową.
UsuńO dziwo, nigdy nie używałam słynnych Carmexów ;)
OdpowiedzUsuńa ja słynnych balsamów Tisane :p
Usuńja za Carmexem średnio przepadam, bo na moich ustach nic nadzwyczajnego nie robi :) Lubię za to Eosa i Tisane ;)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
Eos jest cudowny, miałam i pisałam o nim.
UsuńMoje ukochane ! jestem wierna Carmexowi od paru ładnych lat :)
OdpowiedzUsuńja wracam do niego regularnie, choć robię sobie czasami przerwy na nowości.
UsuńMoim hitem jest miętowy:)
OdpowiedzUsuńzamówię sobie :)
UsuńSwojego czasu używałam carmexów i to właśnie w sztyfcie ;) potem zaczęło denerwować mnie mrowienie i przestałam na kilka lat, ale niedawno kupiłam sobie pomarańczowy :) zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńsuper, że postanowiłaś wrócić do carmexów, ja tylko na początku czuję mrowienie i dla mnie jest raczej przyjemne
UsuńMam jeden balsam Carmex tylko w innym opakowaniu i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKochana kliknęłabyś w linki w najnowszym poście ? Dzięki ;*
lubię granatową wersję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego, ale kto wie...
OdpowiedzUsuńpolecam
UsuńBardzo lubię te balsamy :)
OdpowiedzUsuńja też je bardzo lubię.
UsuńJa mam klasyczne wersje tych balsamów ;)
OdpowiedzUsuńmialam kiedys carmezy i super się sprawdzaly:)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie miałam Carmexa :), trochę brakuję mi tego efektu mrowienia muszę wypróbować wersję limonkową :)
OdpowiedzUsuńjest świetna choć wolę granat
UsuńHm chyba wstyd się przyznać ale jeszcze nigdy nie miałam ani tych w słoiczku ani tych tradycyjnych.
OdpowiedzUsuńmusisz to zmienić.
UsuńJa nie przepadam za nimi :). Wolę np. EOSa :)
OdpowiedzUsuńo ja eosa nie miałam;D
Usuńmiałam eosa i też go bardzo lubię, jest naturalny i ponad 3 razy droższy
UsuńZnam i bardzo lubie. Był czas, ze znikały w takim tempie jakbym je jadła :D
OdpowiedzUsuńja używam ich bardzo często więc mnie też szybko znikają :)
UsuńChętnie kupię, tylko którą wersję wybrać?
OdpowiedzUsuńpolecam granat.
UsuńUwielbiam miałam wersie podstawową i także te zapachowe ;)
OdpowiedzUsuńKocham Carmexy!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam żadnego balsamu do ust Carmex :)
OdpowiedzUsuńmusisz koniecznie spróbować
Usuńsztyft a słoiczek to dla mnie dwie różne historie
OdpowiedzUsuńhmmm dla mnie nie, są bardzo podobne.
Usuńja nie lubię carmexów;p nie pasują mym ustom
OdpowiedzUsuńZnam, miałam wersję podstawową, ale nie mogłam znieść tego mrowienia na ustach :( Dlatego Carmex wylądował w koszu :(
OdpowiedzUsuńojejku, szkoda, mnie akurat to mrowienie bardzo odpowiada
Usuńmiałam dawniej i lubiłąm, tych nowych nie znam i chętnie bym to nadrobiła
OdpowiedzUsuńkupiłam kiedyś carmex, ot tak z ciekawości. nie wiem jaka to była wersja, ale miała w sobie mentol, który wręcz mroził mi usta. pomadka szybko wylądowała w koszu na śmieci, a ja mam uraz do wszystkich mazideł carmex
OdpowiedzUsuńpewnie miałaś klasyk, mnie akurat ten efekt odpowiada
UsuńLubię Carmexy i kusi mnie wersja z granatem ;)
OdpowiedzUsuńKusza mnie te balsamy, ale zawsze w łapki wpadnie mi coś innego ;) Ja równiezż uwielbiam aromat wanilii :)
OdpowiedzUsuńJa chyba w rosmanie je widziałam kiedyś.
OdpowiedzUsuńMam waniliową.:D
OdpowiedzUsuńoj ja mam spory zapas balsamów do ust... więc szybko nie wypróbuje ;/
OdpowiedzUsuńcarmex uwielbiam, chętnie latem przetestyuję granat ;d
OdpowiedzUsuńGranat i limonka to moje typy :)
OdpowiedzUsuńJa niestety bardzo nie lubie Carmexu. Zapachy i silne mrowienie są dla mnie nie do zniesienia :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich balsam o zapachu wiśni. Pięknie pachnie :-)
OdpowiedzUsuńTen limonkowy muszę sobie sprawić :)
OdpowiedzUsuńNigdy tych wersji zapachowych nie miałam, ale carmexy jakoś nigdy mnie nie kusiły.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś carmex w tubce, według mnie bardzo fajny kosmetyk i ślicznie pachnie.
OdpowiedzUsuńFajne te Carmexy :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię BALSAMY DO UST tej marki i chętnie po nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie moim ulubieńcem jest ten LIMONKOWY :)
Miałam tylko jeden Carmex w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.