KALLOS- o marce i kosmetykach

By marca 17, 2015 ,

Witajcie, Dziś opowiem Wam o marce, o której w ostatnich latach jest bardzo głośno. Jej popularność nie słabnie, a przybiera na sile. Myślę, że zna ją każda dziewczyna i kobieta lubiąca o siebie  dbać, interesująca się kosmetykami.  Szukająca wysokiej jakości i właściwego działania za niewygórowaną cenę. Każda włosomaniaczka ma przynajmniej jeden produkt tej marki na stałe wpisany w plan pielęgnacji a mowa o Kallosie oczywiście.

Długo niesłusznie myślałam, że jest to marka Polska. Jej nazwa jest uniwersalna i nie wskazuje na pochodzenie. Szukając informacji na potrzeby tego artykułu dowiedziałam się, że to firma z tradycjami działająca już od 1978 roku na Węgrzech! Starsza ode mnie. Założona przez John Kallos’a a rozwinięta przez jego dwie córki.
 Produkty Kallos poza Węgrami są popularne w wielu innych krajach europejskich, takich jak. Austria, Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Łotwa, Grecja, Szwecja, Estonia, Finlandia, Bułgaria, Litwa, Serbia, Chorwacja, Rosja, Ukraina i Rumunia.

To co wyróżnia markę Kallos to stosunek jakości do ceny. Kosmetyki o wielkiej pojemności np. 1000 ml kosztują dosłownie grosze. Bo czym jest 15 zł rozłożone na co najmniej kilka miesięcy, a nawet rok? Każda z nas może ponieść to „ryzyko” i spróbować ich kosmetyków w ciemno. Choć wiem, że kto raz spróbował zawsze będzie do nich wracał. Tak jest przynajmniej ze mną.
Kallosa poznałam jak większość z nas ,z blogów gdy nie miałam jeszcze własnego. Niemal wszystkie recenzje były bardzo przychylne. Problemem była dostępność. Kosmetyki tej firmy były jedynie na allegro, asortyment bardzo ubogi a ceny zawyżone. Wyższe niż obecnie. Stacjonarnie nie do dostania.
W tej chwili wiem, że dostępne są w sieciowej drogerii Hebe do, której od czasu do czasu zaglądam bo jest ich nawet kilka w moim mieście. Niestety asortyment również jest dość wąski. Znajdziecie w niej tylko wybrane maski i szampony takie jak m.in. Silk czy Keratin. Dlatego ja kosmetyki Kallos zamawiam obecnie głównie na perfumy.
Jak wiecie aby nie kusić losu staram się rzadko zaglądać do drogerii stacjonarnych. Nie przeglądam gazetek promocyjnych. Na bieżąco zaś  robię listę tego co potrzebuję, co mi się kończy lub chcę wypróbować. Czasami wykreślam z niej chwilowe zachcianki. Z czasem dochodzę do wniosku, że coś o czym długo myślałam wcale nie jest konieczne w mojej kosmetyczce. Sposobem na oszczędzanie stały się dla mnie zakupy w drogeriach internetowych. Co ok. 2- 3 miesiące rozsądnie edytuje swoją listę potrzeb i do koszyka wrzucam to co potrzebuję bo się skończyło lub nie długo zabraknie. W każdej chwili mogę zajrzeć do swoich zapasów i przypomnieć sobie czy coś mam , czy nie. Tak właśnie Kallosa zaczęłam zamawiać na iperfumy.
Iperfumy ma bardzo szeroki asortyment tych kosmetyków. Na pewno znacznie większy od Hebe. To tu pierwszy raz zobaczyłam inne wersje masek takie jak z algowa,  placenta,bananowa, czekoladowa, jaśminowa, miodowa, carota  i wiele innych. Oprócz masek i odżywek, znajdziecie także szampony. Ja ich jeszcze nie miałam ale pewnie z ciekawości kiedyś wypróbuję. Co zaskakujące, Kallos to także kolorówka, lakiery do paznokci, błyszczyki i podkłady. Odkryłam również pielęgnację ciała. W tym roku pod choinkę sprezentowałam mamie m.in. mleczko do ciała do skóry normalnej i suchej o gigantycznej pojemności 1 litra, w butelce z pompką . Wiem, że jest  niego zadowolona i może nawet umieszczę na blogu jej recenzję za jakiś czas. 

Polecam Wam przede wszystkim maski Kallos bo właśnie je poznałam najlepiej. Jedynie wersja aranowa do włosów farbowanych nie sprawdziła się jakoś wybitnie na moich włosach ale na pewno nie można jej nazwać bublem. Co Wy  myślicie o Kallosie i co polecacie najbardziej? 

ZOBACZ TAKŻE

85 komentarze

  1. Lubię Kallosa chociaż u mnie ten szał już przeszedł. Pamietam jak dowiedziałam się, że są w Hebe, wtedy jeszcze mieszkałam w Wałbrzychu. Pojechałam w delegację do Łodzi to się przebijałam przez całe ciasto aby przytarabanić 3 butle. Do tej pory jeszcze ich nie zużyłam...

    Ja zawsze myślałam, ze Kallos jest włoski...

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam latte i była świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam i potwierdzam, że była super! :)
      Mam ochotę na więcej.

      Usuń
  3. Dopiero rozpoczynam przygodę z Kallosami, ale już widzę, że Biovaxy są dla mnie lepsze ;) Nie oznacza to jednak, że nie polubiłam Kallosowych masek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie stosowałam jeszcze żadnego produktu tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
  5. znam tylko latte :) chętnie inne wersje też spróbuję

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam maski kallosa, w szczególności bananową :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze dwie maski z obrazka od lewej to nie Kallosy ;) Tylko maski chyba wzorowane na nich :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja używam kallosa Keraitn i dla mnie średniak. Jednak są osoby, ktore produktami się zachwalaja. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam Keratynową, używam i uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie żadna ich maska nie zachwyciła, ja to mam pecha:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałal do tej pory żadnej z nich.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem chyba jedną z niewielu, ale nigdy nie miałam .

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam tylko Latte i bardzo lubiłam. Mam w planach zakup bananowej i algowej :)
    Ps. z tego co się orientuję dwie maski na pierwszym zdjęciu nie są maki Kallos tylko Pettenon Cosmetici ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Placenta i Latte to nie produkty firmy Kallos, też kiedyś myślałam, że to to samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż z ciekawości sprawdziłam, poszperałam w necie. I MASZ RACJĘ! To włoska marka.

      Usuń
    2. serio? mnie wyszło, że węgierska . muszę jeszcze raz to sprawdzić.

      Usuń
    3. Własnie też miałam pisać o tych 2 maskach. Z reszt a jest napisane na opakowaniu SERICAL :) A Kallos jest dystrybutorem :)

      Usuń
  15. wiem, wiem Kallos jest już słynny
    u mnie nie dostanę go stacjonarnie,więc pewnie b ędę musiała zamówić przez internet

    OdpowiedzUsuń
  16. ja uzywałam tylko te latte i byłam całkiem zaodowlona ;) Ale i tak mam chrapkę nma wsyztskie inne ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja Kallosa kupilam w Polsce w Hebe niestety maseczki ze soba nie zabralam ale uzywalam maseczke do wlosow Keratin i moje wlosy ja kochaly i to bardzoooo

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam Placenta (obecnie w użyciu) i Latte (czeka na otwarcie). Z tą pierwszą szału nie ma. Raczej męczę ją, by wykończyć, niż używam z przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyznam się bez bicia, że nie miałam jeszcze nic z tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam maski Kallosa:) Jedynie Latte się u mnie niestety nie sprawdziła :(

    OdpowiedzUsuń
  21. a skąd wiedziałaś że właśnie zakup planuje

    OdpowiedzUsuń
  22. z kallosa znałam jedynie maski, mimo, że ukazałaaś inne alternatywy tego produktu, chętnie skorzystam, choćby z lakierów ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja bardzo lubię Keratynową, a teraz próbuję Bananowej właśnie :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nic nie miałam, ale mam ochotę na bananową maskę :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię się z Kallosami :D chociaż nie każdy mnie zachwyca, uważam naszą znajomość za udaną :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Kallos kojarzy mi się tylko z produktami do włosów. Nie wiedziałam, że oferują też inne rzeczy. Co do marki to ja się dopiero z nią poznaję, a dokładnie z maską bananową (którą kocham) i jagodową (która już tak nie zachwyca ;/)

    OdpowiedzUsuń
  27. ja mam maskę latte :D jest super;D

    OdpowiedzUsuń
  28. ja znam jedynie maski od nich ale z pewnością wypróbuję szampony z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam dwa litrowe szampony i zużyłam maskę z jedwabiem:) lubię kallosa:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie dawno kupiłam pierwszą maskę z Kallosa- mleczną. Nie wiedziałam, że ta firma ma kolorówkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Mnie produkty Kallos jakoś nigdy nie kusiły.

    OdpowiedzUsuń
  32. lubię ich maski są fajne, dobrze działają i mega wydajnie współpracują:D

    OdpowiedzUsuń
  33. U nie Kallos się nie sprawdza, ale może spróbuję z bananową ? mam też krem do rak i szału niestety nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  34. Miałam kiedys maskę z tej firmy.Nie byłam z niej zadowolona,dlatego nie miałąm ochoty poznawać pozostałych produktów tej firmy

    OdpowiedzUsuń
  35. ja jestem wierną fanką ich masek, miałam keratynową, teraz już jakiś czas mam bananową, a jeszcze tyle do wypróbowania!

    OdpowiedzUsuń
  36. Lubię Kallosa, wcale nie uważam, żeby był jakiś nadzwyczajny w działaniu, ale sprawuje się dobrze. Przede wszystkim wybija się według mnie konkurencyjną ceną :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jak na razie stosowałam tylko maski Keratin i Banana :))

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie miałam jeszcze ani jednej tej odżywki , muszę się na którąś skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  39. z kallosa miałam tylko szampon bananowy i kilka masek. moją ulubioną jest COLOR :)

    OdpowiedzUsuń
  40. znam wersję latte i waniliową. są ok, ale efektu wow nie robią :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jestem szczęśliwą posiadaczką bananowej maski do włosów:)

    OdpowiedzUsuń
  42. nie miałam pojęcia, że kallos ma też w ofercie kolorowe kosmetyki:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Miałam tę w pomarańczowym opakowaniu i niestety się u mnie nie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja maski Kallos poznałam niedawno, mam wersję Omega i jestem nią zachwycona. Niska cena wcale nie oznacza niskiej jakości :)

    OdpowiedzUsuń
  45. moja zdecydowana faworytka to maska czekoladowa :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Używam aktualnie marki BANANA, działanie ma dobre, zapach robi wrażenie, chociaż czasem bywa męczący :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Miałam te latte i byłam z niej bardzo zadowolona,

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie miałam do tej pory nic z tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie wiedziałam, że maja tez lakiery do paznokci ;

    OdpowiedzUsuń
  50. U mnie sprawdzają się te, które nie mają oliwy z oliwek w składzie :))

    OdpowiedzUsuń
  51. Kallos latte jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Z Kallosa mam Latte i bardzo ją lubię, miałam też Vanilla, ale była dużo gorsza od Latte ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Moje włosy uwielbiają kallosy, zużyłam już 2x litrowego latte, i właśnie kończę chocolate ;)
    Nawet nie miałam pojęcia, że produkują też inne kosmetyki!

    OdpowiedzUsuń
  54. Znam Kallos :o) Miałam ich waniliową maskę i byłam zadowolona :o)

    OdpowiedzUsuń
  55. Ja jestem wierna Crema al Latte, chociaz kusi mnie ta bananowa :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Ja po jednej niezbyt udanej przygodzie się nie zrażam i chętnie wypróbowałabym ich inne maski, ale już w wersji mniejszej niż litrowa:)

    OdpowiedzUsuń
  57. Mam bananową i jeste cudowna i taka pysznie pachnaca ;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Ja mam do Hebe dość daleko, więc jeszcze nie wypróbowałam - ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  59. Moim ulubieńcem jest maska Kallos Al Latte :) zawsze zamawiam półtora litrowe opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Nie miałam jeszcze żadnej maski Kallos ;)

    OdpowiedzUsuń
  61. Wykańczam własnie latte. Uwielbiam za zapach i bardzo lubię za działanie :) W kolejce czeka bodajże jagodowa :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Mam Keratin i Omege i są świetne w działaniu :) szkoda tylko ze w Hebe przynajmniej u mnie jest tylko Keratin Silk Banana Vanilla Jasmine i Latte :(

    OdpowiedzUsuń
  63. Jest tyle różnych rodzaji Kallosów, a ja miałam tylko kilka ;) rzeczywiscie w Hebe dostępność tych masek jest ogólne mówiąc słaba :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Ja używam aktualnie (od ponad pół roku) crema al latte, jej wielką zaletą jak dla mnie jest zapach, który po prostu kocham. Ostatnio coraz więcej słyszę o tej bananowej, może i na nią się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  65. Chyba jako jedna z nielicznych nie miałam jeszcze nic z Kallosa, czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  66. a ja jeszcze kallosa nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Moje włosy uwielbiają maski Kallosa :D

    OdpowiedzUsuń
  68. Kupuję mleczną, sprawdza się idealnie :) .Polecam

    OdpowiedzUsuń
  69. Zapisałam markę na moją listę zakupów, a i do drogerii chętnie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  70. Kallosa widziałam nawet w Hebe, chyba w Super Pharm też... nie lubię wyrzucać kosmetyków dla tego ryzyko to nei tylko 15 złotych dla mnie... nienawidzę wymęczać w bólach... a te pojemności są mega....

    OdpowiedzUsuń
  71. Kallosa pierwszy raz widziałam u mojej koleżanki, na jej włosy mówię "lwia grzywa" bo są grube i gęste

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.